Aktualizacja włosów nr 6. O odrostach słów kilka

WITAJCIE!

Jak ja dawno nie wrzucałam aktualizacji włosów. O.o Teraz jednak mając normalny aparat, który da się postawić na książkach mogę sobie robić zdjęcia włosów od tyłu sama i nie muszę słuchać marudzenia brata. ;) Moje włosy od ostatniej aktualizacji sporo się zmieniły.






Dla przypomnienia: włosy z lutego

  1. Nabrały w końcu blasku. Nie jest to może efekt WOW, ale jest zdecydowanie lepiej. Widać, że moja pielęgnacja coś im daje. :)
  2. Końcówki zostały podcięte już dwa razy w tym roku: najpierw poszło ok. 5 cm, a niedawno ok. 2 cm.
  3. Mam grzywkę. ;)
  4. Są bardziej miękkie, bardziej śliskie (no chyba, że maska lub odżywka im nie posłuży - a wciąż mi się to zdarza) i wyglądają lepiej wizualnie.
  5. Niestety wciąż zmagam się z przetłuszczaniem skalpu.
  6. Rozdwojone końcówki nadal są, ale kiedyś pozbędę się wszystkich - jak już pozbędę się tej rozjaśnianej części. :)
  7. Prostownicy znów zaczęłam używać - ale sporadycznie. W ciągu ostatnich kilku miesięcy użyłam jej ze 3 razy. Wiadomo - czasem chce się wyglądać lepiej. ;) Pamiętałam, aby coś na nie wcześniej zaaplikować. 
  8. Wciąż walczę z puszeniem się końcówek - ale zauważyłam, że puszą się mniej przy niektórych maskach, które ostatnio próbowałam. Może kiedyś dowiem się jaki składnik dokładnie mi je puszy?
  9. Odstające (i denerwujące) włoski wciąż mi towarzyszą i pewnie jeszcze długo będą. 
  10. Moje włosy nie są jednak proste jak druty. Delikatnie się falują co zauważycie na zdjęciach. I jest to efekt po myciu, gdy naturalnie wysychały.


Mój naturalny odrost ma obecnie 15-16 cm. Jest ciemniejszy i zdecydowanie bardziej chłodny. Czasami przez to wygląda jakby włosy były niedomyte.


I jeszcze jedno zdjęcie. To jest z fleszem, a poprzednie bez, stąd też widoczne ocieplenie włosów. Jednak np. w świetle dnia, na dworze, mają jeszcze inny odcień.


Kosmetyki włosowe używane w maju i czerwcu:
  • Szampony: Timotei (Lśniący Blask, Moc i Blask), Farmona Herbal Care (skrzyp polny), Artiste (oczyszczający), Facelle (żel do higieny intymnej), Joanna Naturia (odżywka b/s ze skrzypem)
  • Odżywki: Isana (różowa; emulgowanie oleju), odżywka 100 ml od wizaz.pl, odżywka DeBa
  • Balsamy: Green Pharmacy (do zniszczonych)
  • Maski: SericA (Crema el Latte), Romantica (wygładzająca), Biovax (biało-pomarańczowy), Seboradin (z naftą kosmetyczną; 2 razy)
  • Sera do końcówek: Garnier Goodbye Damage, olejek Marion (z migdałem i różą), jedwab NaturaSilk (2 razy)
  • Oleje: BabyDream fur Mama, olejek rycynowy, olejek Green Pharmacy (z papryką)
  • Inne: suchy szampon Isana, suchy zampon Batiste (wersja Tropical), płukanki z octem jabłkowym

Warto wspomnieć o tym, że w czerwcu zaczęłam olejować włosy w tzw. "rosołku" - do wody w misce/umywalce wlewamy trochę olejku (olejków) i zanurzamy w tym włosy. To chyba najlepsza dla mnie metoda. I najszybsza. :)


To zdjęcie już pokazywałam, ale możecie na nim zobaczyć jak zachowują się w naturalnym świetle. Na górze odrost, pośrodku są jaśniejsze, a końce znów ciemniejsze (ale cieplejsze niż odrost). I tak, tu są wyprostowane. ;)

__________________________________________

ODROST !!!
Słowo, które potrafi wzbudzić zgrozę u niejednej kobiety, odruch wymiotny u innej i lekceważenie u następnej. 
Odkąd zaczęłam farbować włosy (czyli moje pierwsze pasemka przed weselem starszego brata - miałam już ponad 18 lat) farbowałam je średnio co 3 miesiące, aby nie było widać za mocno odrostów. Trzy miesiące to był maksymalny czas, później kapitulowałam. Jednak włosy nie były w najgorszym stanie. Ale co ja wtedy wiedziałam o pielęgnacji? Nic. Teraz, mam nadzieję, jestem mądrzejsza. ;)
Kiedy poprzedniego feralnego lata fryzjerka zaczęła rozjaśniać mi włosy myślałam, że nie będzie najgorzej. Niestety mocno się pomyliłam. Włosy były w fatalnym stanie (po pierwszych pasemkach były jeszcze niezłe, ale drugie pasemka...): puszyły się niemiłosiernie, kruszyły się (byłam zaskoczona widząc na szczotce i dywanie tyle krótkich włosów) i ogólnie nie wyglądały (i czuły się) dobrze. 
Człowiek uczy się na błędach, ot co.
Wtedy też mocniej wkręciłam się w pielęgnację, ale i tak mało o tym wiedziałam. Nie do końca przemyślanie kupowałam różne kosmetyki (niektóre wciąż mam w zapasach, ale niebawem je zużyję ;) ) i jakoś sobie żyłam.
A odrost był coraz większy.
Wiem, że nie lubiłam często swojego naturalnego koloru włosów, ale zauważyłam, że po wielu koloryzacjach, jest trochę inny. A teraz go akceptuję. Ot, kobieca zmienność. :3
Najgorsze są pierwsze miesiące, zwłaszcza gdy mocniej odznacza się od tych ufarbowanych, albo gdy inaczej wypada tonacyjnie (np. tak jak u mnie: chłodny odrost - farbowańce ciepłe). 
Jednak nie chciałam ich farbować, bo wiedziałam, że moją pielęgnację może trafić...piorun. ;) I bałam się, że rozjaśnione i tak nie dadzą się farbie. W końcu w pewnym momencie były nawet lekko zielone. -.-
Włosy sobie rosły, a ja zaczęłam je lekko podcinać, bo stwierdziłam, że jeśli chcę mieć długie, to niech i będą ładne. W końcu - poszarpane, bez ładu i składu, nierówne włosy ładnie nie wyglądają.
I tak minęło już 9 miesięcy odkąd nie farbuję (licząc od dnia ostatniego rozjaśniania). Czy źle się czuję z odrostem?
Tak szczerze, to w pewnym momencie przestało mnie to denerwować. A nawet zaczęło śmieszyć, gdy spoglądając na zdjęcia widziałam 3 kolory na łepetynie. Nowa moda, proszę państwa. ;)
Choć czasem pobąkiewam o koloryzacji - aby wyrównać kolor z odrostami - to na razie wciąż się wstrzymuję. Nie wiem jak to będzie wyglądało przed chrzcinami mojego bratanka, ale chyba po prostu zacznę dodawać miód do masek i czasem robić płukanki z rumiankiem. Podobno dają niezłe rezultaty. Muszę poeksperymentować. :)
No i przydałoby się wrócić do kozieradki. ;)

Powinnam napisać jeszcze o jednej kwestii: opinia innych. Na początku, gdy odrost był krótki (np. o 4-5 cm) miałam wrażenie, że każdy tylko spogląda na mój odrost i jest nim zniesmaczony. A już zwłaszcza koleżanki na studiach, gdy siedziałyśmy po kilka godzin na wykładach i sporo się wtedy obserwuje.
Wydawało mi się, że gdy inni zauważają u mnie odrost to myślą sobie: "Nie stać jej na farbę żeby pozbyć się tego ohydztwa na głowie... Jak zaczęłaś już farbować to farbuj, chociaż nie psuj ludziom widoku swoimi odrostami... Bleh".
Tak szczerze, to zauważają to tylko włosomaniaczki i ludzie, którym nic nie pasuje. Innym to po prostu, że tak powiem: "wsio mnie to obchodzi". To my same wymyślamy na ogół niestworzone sytuacje. ;)
Wtedy też zaczęłam dostrzegać odrosty u prezenterek w tv, u znanych celebrytek i stwierdziłam, że nie ma się co przejmować.
A nawet, gdy odrost był już w okolicy ucha to niektórym się to podobało. 
Także nie ma co się zbytnio tym zamartwiać. Jeśli dążycie do swoich naturalków, to olejcie opinię innych - to wasze włosy, wasze zdrowie (w końcu nie katujecie skalpu i nosa chemicznymi oparami farby) i własne widzimisię. :3


Farbujecie? Zapuszczacie naturalki? A może wasze włosy nigdy nie widziały się z farbą? Chętnie poznam wasze krótkie historie i opinie na ten temat. :)


Komentarze

  1. Co jak co, ale Tobie ten odrost pasuje ;)
    A jeśli chodzi o blask, to jest naprawdę wielki:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie :)
      Dążę do jeszcze większego blasku xD

      Usuń
  2. są śliczne :) aż bije od nich blask :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @iliz_beauty

Copyright © iliz